piątek, 9 czerwca 2017

coś poza literaturą

Po kilku postach z recenzjami postanowiłam na chwilę odskoczyć od samych książek i polecić wam kilka rzeczy, które zawładnęły moim sercem w ostatnim czasie. Nie miałam go dużo, ale wykorzystałam w stu procentach te krótkie chwile oddechu. Jeśli jesteście ciekawi to zapraszam!

Riverdale to serial bardzo nietypowy. Pokochałam go od pierwszych minut pierwszego odcinka i no.. serdecznie wszystkim polecam. Lubię szukać filmów na własną rękę i ten też nasunął mi się sam. Opowiada o miasteczku na pozór zwyczajnym, jednak pod idealną pokrywą kryjącym ogromne tajemnice. Po morderstwie jednego z licealistów wszystkie brudy wychodzą na jaw. To nie jest już to samo słodkie Riverdale.

*Jednym z wielu powodów mojego zainteresowania tym serialem jest aktor - Cole Sprouse, wcielający się w Jugheada Jonesa (tak, to też moja ulubiona postać). Pamiętam go jako dzieciaka grającego w serialach na Disney Channel - Nie ma to jak hotel, potem Nie ma to jak statek. Tu w końcu „uwolnił” się od brata bliźniaka i kompletnie zmienił swoją osobowość. Cudowna przemiana 


Tego też nie mogło zabraknąć.

Rok temu skończyłam czytać serię książek "Lux" Jennifer L. Armentrout. Pięć książek, którym przyjrzałam się z upływem czasu i stwierdziłam, że z każdą kolejną częścią było coraz gorzej. Oczywiście uwielbiam głównego bohatera i dlatego zdecydowałam się przeczytać dodatek - Oblivion.

To ta sama historia pierwszej części (najlepszej) opowiedziana przez największego dupka we wszechświecie - Daemona Blacka. Jako kosmita widzi Ziemię w inny sposób, a od ludzi woli trzymać się z daleka. Pewnego razu (gdy miał już wszystko ułożone) musiała pojawić się ONA. Katy.

RECENZJA POSTA Z RECENZJĄ - KLIK

Pomimo, iż znam już całą tą historię to miałam ochotę poznać jej inny punkt widzenia. Perspektywa według Daemona. Ciekawa alternatywa dla fanów, zwłaszcza, że ostatnie części (a właściwie ich rozdziały) również były pisane w takiej formie.


To tak..
Moja historia z nimi zaczęła się niedawno. Wolę naturalny wygląd, nie malowałam się przedtem nigdy. Ostatnio jednak coś się we mnie przełamało i kupiłam pierwsze pomadki. Brawo ja!

Dzięki Red Lipstick  Monster chyba każda młoda kobieta w Polsce usłyszała o marce Golden Rose. Nietrudno się domyślić jakiej firmy są moje nowe zdobycze.. Wybrałam numer 19 i 02. pomadki w kredce. Jestem pozytywnie zaskoczona i polecam moje piękne kolory. GR oferuje szeroką gamę kosmetyków bardzo dobrej jakości i muszę przyznać, że tutaj każdy znajdzie coś dla siebie.


Mam nadzieję, że zainspirowałam was którąś z wymienionych rzeczy, albo że podzielacie moje zdanie odnośnie ich. Jeśli macie swoje inspiracje zawsze śmiało pokazujcie je światu i motywujcie do działania innych niezmotywowanych i/lub średnio zmotywowanych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz